Zastąpić słowo WYROK – i „eureka”

2016-06-09 16:17

 

Trybunał Konstytucyjny – podobnie jak inne trybunały – jest w przestrzeni europejskiej szczególną instytucją, odpowiadającą starodawnej instytucji Starca-Mędrca. Jej konstrukcja jest intuicyjnie prosta: ustawodawca wprowadza rozwiązania regulujące rozmaite sprawy publiczne, egzekutywa-rząd stosuje regulacje w codziennej suwerennej działalności zarządzania Krajem (zasobami) i Ludnością, wymiar sprawiedliwości rozstrzyga spory na tym tle albo dokonuje wykładni – a trybunały sprawdzają, czy na tej trój-robocie pojawiają się rysy, pęknięcia, napięcia, punkty zapalne, zalążki patologii. Piątym elementem rej układanki jest wielogłowa instytucja Rzecznika, która w założeniu uwypukla interes różnych warstw i środowisk suwerena-wyborcy-obywatela.

Właśnie ów piąty element jest dobrym odniesieniem dla pojęcia, czym jest monteskiuszowska trójwładza. Ważnym jego zadaniem jest pełnienie roli „tłumacza” tego co myślą, mówią i odczuwają „ludzie” na to, co w procedurach i algorytmach oraz standardach i normach ustanawia i stosuje „państwo” (urzędy, organy, służby) – przy czym to tłumaczenie w założeniu jest „w obie strony”, zwłaszcza że „państwo” działa uzbrojone we wtajemniczenia, a nawet tajemnicę.

Przyjrzyjmy się rysunkowi. Monteskiuszowy trój-podział władz, tak ochoczo przywoływany w sporze polskim 2015/16, sformułowany był po to, by jakąś społeczną umową zastąpić wszechwładzę monarchy, który przez francuskim pięciopakiem rewolucyjnym był ustawodawcą, rządcą i sędzią (używając uległych sobie pełnomocników). O tym jakoś cicho.

Od tamtego czasu wiele się zmieniło: ostatecznie pojawiła się zrazu instytucja rzecznika (ombudsmana), a następnie trybunały. Środkowa część rysunku pokazuje ustrojowo-systemową intencję tych instytucji: rzecznicy spoglądają na trój-państwo okiem Ludu, trybunały patrzą na trój-państwo , przy czym „powinni” (rzecznicy i trybunały) być wobec „tarczy państwowej” bezstronni, a jednocześni wobec siebie wzajemnie – partnerami. Z tym właśnie obecnie jest w Europie najwięcej ambarasu, rzecz trwa.

Najłatwiej będzie to wszystko ogarnąć, jeśli uświadomimy sobie, że trój-państwo działa W IMIENIU I NA RZECZ ludu, społeczeństwa, obywateli. To oznacza, że ani Rzecznik nie powinien ustawiać się roszczeniowo-opozycyjnie wobec trój-państwa, ani trybunały nie powinny ustawiać się wobec tegoż trój-państwa z pretensją o nadrzędność swojej racji. Rzecznicy i trybunały – to nie są organy władzy, tylko narzędzia pomocnicze na użytek obywatela!!! Bo ów obywatel – bywa – nie ma czasu, ochoty lub umiejętności-predyspozycji, by na co dzień orientować się i dozorować trój-państwo.

Każda inna interpretacja instytucji rzecznika i trybunału – cofa nas do czasów monteskiuszowskich, kiedy głównym zmartwieniem elit, inteligencji wrażliwej na sprawy obywatelskie, było „poobcinanie rąk” monarsze.

Monarchia wraca wciąż od nowa w trzech postaciach:

1.       W masce ustawodawcy – który zasypuje rzeczywistość drobiazgowymi, posplatanymi w gordyjski węzeł prawami, których nawet wąsko wyspecjalizowani prawnicy nie ogarniają jednoznacznie;

2.       W masce egzekutywy – kiedy to prezydent albo premier czy naczelnik państwa albo sekretarz partii – mają uprawnienia do arbitralnych rządów, a ich odpowiedzialność przed wyborcą czy ustawodawcą jest pozorna;

3.       W masce arbitra, kiedy to rozmaite inkwizycje, opryczniny, czerezwyczajki – zakładają togi i udają, że są bezstronnie, za to absolutnie oświecone, w rzeczywistości są podporządkowane zasadzie linczu i nagonki;

Podkreślam: środkowa część rysunku wciąż jeszcze „staje się”, nie jest zafiksowana, a instytucje rzecznika czy trybunału są bezczelnie i z tupetem używane przez formacje walczące o władzę. Wszystkie, z tym samym brakiem wdzięku.

 

*             *             *

Na początek – biorąc pod uwagę trwająca właśnie w Sejmie debatę w tej sprawie – proponuję drobną, a ważką poprawkę, która nie tyle rozwiąże, ile po prostu ZNIESIE podstawowy problem: uwagi trybunału powinny mieć znaczenie ustrojowe, ale nie mogą oznaczać nad-władzy.

Otóż propozycja brzmi:

/Trybunały oraz Rzecznicy mają uprawnienie do wydawania PREDYKATÓW, czyli opisów „jedynie logicznego optimum” w sprawach zgłoszonych pod ich osąd, zaś adresaci Predykatów biorą na siebie pełną odpowiedzialność za to, czy i w jaki sposób zastosują się do Predykatów, przy czym w sprawach stycznych Predykaty Rzeczników muszą być uzgodnione z Trybunałami i wzajemnie/

Istotą powyższego zapisu jest podwyższenie rangi rzeczników (zamiast petycyjnej interwencji – predykat), a przede wszystkim właściwe ustawienie ustrojowe trybunałów: Predykat zamiast Wyroku).

Co to oznacza w praktyce?

1.       Trybunał Konstytucyjny ogłasza w predykacie, że jakiś zapis ustawowy jest niekonstytucyjny. Wszelkie urzędy i sądy oraz administracja mogą się dostosować do predykatu TK lub nie (na swoją odpowiedzialność), natomiast największa odpowiedzialność ciąży na ustawodawcy, który z oczywistych powodów musi usterkę usunąć;

2.       Trybunał Stanu orzeka o tym, że urzędnik lub funkcjonariusz działał wbrew Konstytucji, Państwu, itd. elektorat oraz dowolny podmiot mający do czynienia z „osądzonym” biorą na własną odpowiedzialność to, jak z tego predykatu skorzystają;

3.       Rzecznik praw dziecka, pacjenta, pracowniczych, obywatelskich – zauważa w swoim predykacie, że prawa te są łamane: adresatem są wszystkie urzędy, organy i służby, a ich reakcja może być przedmiotem działania wymiaru sprawiedliwości;

Może powstać zarzut, że zwłaszcza dla przykładu pierwszego może zaistnieć chaos. Nie. Pozorna dowolność zastosowania się adresatów do predykatów wiąże się z osobistą odpowiedzialnością urzędnika-funkcjonariusza, np. przed sądem, które mogą go obciążyć również za „tworzenie faktów dokonanych”.

 

*             *             *

W tym kontekście najbardziej gorące tematy trwającej dyskusji, czyli: kto zaczął, kto kogo ma zaprzysięgać, kto i co ma publikować – to są pierdółki niewarte parlamentarnego czasu…