Zatruty owoc

2010-09-03 13:04

.

Zatruty Owoc jest metaforą tego, co pożądane, pyszne, z pozoru niewinne, a jednak zdradliwe i trujące. Trujące owoce są zwykle ładne, kolorowe i apetyczne. Rajskie jabłko nie było trujące w sensie dosłownym, zresztą pochodziło z Drzewa Mądrości, czyli „marketingowo” było ponętne, a jednak zatruło życie całemu potomstwu Pierwszej Pary i czkamy nim do dziś, w trudzie i znoju zdobywając wszystko co nam potrzebne.

 

Ograniczę się do spraw gospodarczych, ale w nawiązaniu do pakietu mechanizmów społecznych, wspartych przez niedołężne prawo, składających się na ustrój gospodarczy.

 

Cyniczne powiedzonko o tym, że „pierwszy milion trzeba ukraść” – zrodziło się (gdzieżby indziej) w Ameryce. To stamtąd lepką mazią kapitulanckiego przyzwolenia rozpływa się kultura łupieżcza: zaróbmy najpierw szybko i łapczywie, nie bacząc na jakiekolwiek Wartości, a kiedy już nam się uda, odkupimy swoje grzechy”.

 

Nosicielem tego jabłkowego cynizmu jest idea Liberalizmu w swojej esencjalnej postaci. Terminu liberalizm (za: WIEM) prawdopodobnie użył po raz pierwszy N. Bonaparte w swojej odezwie wydanej po zamachu 18 Brumaire’a w 1799. Narodziny liberalizmu związane są z walką mieszczaństwa z absolutyzmem, kształtowaniem się kapitalizmu, umacnianiem idei suwerenności państwa, rozwojem oświeceniowego racjonalizmu. Za prekursorski, w dziedzinie formowania koncepcji liberalizm, uważa się dorobek intelektualny H. Grotiusa, T. Hobbesa oraz B. Spinozy.

Szczególne znaczenie dla rozwoju społeczno-polityczno myśli liberalnej przypisuje się angielskiemu filozofowi J. Locke`owi, a także dwóm Francuzom Monteskiuszowi i J.J. Rousseau. Za twórcę teorii ekonomicznego liberalizmu uznawany jest A. Smith.

Okres rozkwitu liberalizmu przypadł na XIX w. (tzw. liberalizm triumfujący). Jego zasady wprowadzone zostały w Stanach Zjednoczonych i w większości państw europejskich. Najwybitniejszymi przedstawicielami liberalizmu byli m.in.: w Anglii J.S. Mill, we Francji A. de Tocqueville – zasłużeni zwłaszcza dla rozwoju idei liberalizmu demokratycznego. Na przełomie XIX i XX w. narodził się tzw. liberalizm socjalny, jako rezultat krytyki założeń klasycznego liberalizmu politycznego i ekonomicznego.

 

Młody, ale świadomy swoich poglądów Piotr Beniuszys w artykule 7 idei, 7 fundamentów liberalizmu  podaje pakiet idei składających się na liberalizm.

1. Idea wolności. W liberalnym katalogu wartości jest to idea centralna, jednoznacznie najważniejsza idea przedmiotowa. Porządkuje ona wszystkie pozostałe idee, jest powszechnie stosowana jako kryterium rozróżniające poglądy liberalne od nieliberalnych, nawet jeśli bywa rozumiana w niejednolity sposób, co prowadzi do pewnych kontrowersji na poziomie szczegółowych i praktycznych znaczeń. Definiuje w zasadzie cały liberalizm, pod każdym względem, od leksykalnego po filozoficzny, jest z nim nierozerwalnie zespolona.

2. Idea indywidualizmu. Odnosi się do jednostki ludzkiej, czyli najważniejszej wartości podmiotowej w myśli liberalnej. Znajduje w idei wolności swoje naturalne oparcie. Wolność przyznana jest jednostce jest jej orężem w walce z despotyzmem nie tylko ze strony państwa, ale i sił społecznych, dążących nierzadko do ujęcia jednostki wbrew jej woli w struktury kolektywistyczne. Jednostce ludzkiej wszystkie idee przedmiotowe, w tym najważniejsza spośród nich – wolność – są podporządkowane, jako środki do jej optymalnego rozwoju i szczęścia.

3. Idea państwa prawa. Właśnie ono służy ochronie indywidualizmu przed zakusami społecznych i politycznych większości. Zachowuje równowagę pomiędzy wolnością a władzą. Państwo jest złem koniecznym, które potrzebne jest po to, aby chronić jednostki słabsze przed silniejszymi poprzez nadanie im legalnego prawa do bycia tolerowanymi, którego gwarancji nie posiadają one w stanie natury. Skoro państwo jest złem, to jego uprawnienia i zakres władzy nad obywatelami nie powinny być szerokie.

4. Idea równości. W liberalizmie pełni ona rolę ograniczoną. Dzieje się tak dlatego, ponieważ dla wszystkich liberałów nie ulega wątpliwości, że najszersze zastosowanie idei równości musi prowokować konflikt z wolnością, a więc wartością ważniejszą. Gdy zakres wolności i równości rozszerzy się bowiem na sferę uprawnień ekonomicznych, wówczas staną się one wartościami wręcz przeciwstawnymi.

5. Idea społeczeństwa. Społeczeństwo liberalne to sieć powiązań, współzależności i interakcji międzyludzkich. Jeśli wchodzące w jego skład jednostki są świadomymi i aktywnymi obywatelami, wówczas mówi się o społeczeństwie obywatelskim.

6. Idea wolnego rynku. Opiera się o rozszerzenie liberalnego postulatu maksymalizacji wolności człowieka na sferę życia ekonomicznego. Naturalną konsekwencją postulowania swobód indywidualnych, wolności politycznych oraz tolerancji i pluralizmu obyczajowego jest w tym obszarze poparcie wolności gospodarczej, która swoją pełnię uzyskuje w warunkach wolnorynkowych.

7. Idea zmiany społecznej, stałego przechodzenia od rozwiązań gorszych ku lepszym, jest bardzo istotnym elementem liberalnego światopoglądu. Państwo prawa, społeczeństwo obywatelskie oraz wolny rynek służą temu pozytywnemu rozwojowi, który jest celem i sensem ich istnienia. Liberalizm nie kreśli przy tym żadnych utopijnych wizji idealnego ustroju czy porządku społecznego. Przeciwnie, wszystkie takowe próby, które podejmowane były w różnych momentach historii, uważa za wywodzące się z tej samej filozofii, której owocami są szczegółowo zaplanowane i arbitralnie narzucane rozmaite formy zniewolenia.

 

*             *             *

 

Jeśli dobrze się wczytać we wszystko co powyżej, a także jeśli uwzględnić oczywistość w postaci „zakodowanej” w myśli liberalnej skłonności do ustanawiania Monopoli – to Liberalizm poprzez samą swoją „idealną” konstrukcję zachęca do rozpoczynania kariery, ścieżki ku dobrobytowi (indywidualnemu, partykularnemu) od wykorzystania nadających się okazji „jabłkowych”.

 

Ustrój polityczny czy gospodarczy odwołujący się do Liberalizmu premiuje tych, którzy potrafią „ograć innych”. Zwycięzców nikt nie ocenia. Prawo liberalne jest tak skonstruowane, że nie istnieją w nim nienaruszalne pryncypia: ani te wspierające 7 powyższych idei, ani te chroniące społeczeństwo przed skutkami ich bujnego rozkwitu w praktyce. Właśnie esencjalny liberalizm wyklucza pojęcie „non possumus”.

 

I dlatego dość łatwo sobie możemy wyobrazić społeczność – dajmy na to – 1000-osobową, pośród której dziesięciu szemranych koleżków w gangsterski sposób dorobiło się fortun, po czym, uzyskując przedawnienie, wybaczenie społeczne albo wręcz prestiż, przeistaczają się – fasadowo albo nawet rzeczywiście – w osoby godne szacunku: łożą na sprawy społeczne, upiększają kraj, są mecenasami edukacji, nauki i kultury. I tylko z jednego nie zrezygnują: ze swojego dobrobytu osiągniętego po gangstersku (stąd monopolizują swoje pozycje) oraz z rozmaitych okazji „odessania” na własną korzyść różnych inicjatyw zwracających się do nich o pomoc. Nawet sami inicjują taka „pomoc”, ogłaszając konkursy.

 

I oto rodzi się nowe pokolenie. Jeśli Los sprawia, że potomstwo gangsterów jest równie energiczne jak oni sami, a potomstwo „oskubanych” to niemoty dorównujące swoim antenatom – nie ma sprawy, choć grzech „pierwszego miliona” ciąży. Ale to jest niemal niemożliwe. Zawsze jest tak, że jakaś część „ogranych” rodzi z siebie młodzież bystrą i zdolną, a jakaś część „ludzi godnych szacunku” rodzi niemoty i fajtłapy.

 

Tyle, że niemożliwa jest zamiana ról. Zamożne z domu fajtłapy zostają zatem próżniakami, a ubodzy z domu geniusze są uzależnieni (monopol) od tych fajtłapów. Niektórzy zostaną zaadaptowani jako plenipotenci bogatych fajtłapów, a spośród nich cząstka znów ukradnie pierwszy milion i dołączy do „ludzi godnych szacunku”.

 

Zauważmy, co właściwie stało się w tym pięknym liberalnym społeczeństwie: ktoś okradł kilku mniej sprawnych, zamienił swój łup w fortunę i teraz łaskawie dzieli się z oskubanymi częścią swojej zatrutej fortuny. Jego fajtłapowata progenitura, choć nawet ukraść nie potrafi, a co dopiero uczciwie pracować, mimo to jest panem sytuacji. Chcąc-nie-chcąc nasze społeczeństwo ma coraz gorsze elity, zasilane od czasu do czasu „świeżą krwią”, ale ostatecznie gaśnie, kapcanieje.

 

Tyle argumentacji „czysto” ekonomicznej. Argumentacja moralna jest zawsze miażdżąca: jeśli twój ojciec, pradziad, praprapra, okradł ojca, pradziada, praprapra twojego rówieśnika – to nie istnieje żadna przesłanka, żebyś dziś korzystał z dawnych grzechów swoich antenatów, choć oczywiście, nie ciążą na tobie ich grzechy. Nie ma też powodów, dla których twój rówieśnik miałby dziedziczyć status gorszy od twojego. I nie wystarczy rzucić rówieśnikowi ochłapu na pocieszenie.

 

Albo znana i często obecna sytuacja, w której jeden przedsiębiorca oszustwem „wykańcza” drugiego, po czym stać go na najlepszych prawników przed sądami rozpatrującymi ten przypadek.

 

Ludzkość wymyśliła sposób na poradzenie sobie z tym dylematem: permanentną odnawialność szans, czyli wciąż od nowa likwidowanie (rozpraszanie) monopoli, blokujących awans „następnym”. Nie chodzi o powszechnie znane ustawy antymonopolowe (co to da, że duża korporacja zostanie podzielona na 10 małych korporacji?), tylko o rzeczywisty powrót wszystkich do pierwotnych bloków startowych przy każdej kolejnej iteracji gospodarczej, społecznej, politycznej, przy każdym następnym rozdaniu.

 

Stąd liberalna w istocie, ale antyliberalna wobec „liberalizmu stosowanego” idea zakazu korzystania z owoców zatrutego drzewa.

 

 

 

Kontakty

Publications

Zatruty owoc

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz