Zlodowacenie a wrzenie

2015-02-11 10:28

 

Jest radykalna różnica między bezruchem zlodowacenia a kipielą wrzenia. Fizycy opisują to następująco:

1.      Zero bezwzględne – to temperatura równa zero w termodynamicznej skali temperatur , czyli jest to temperatura, w której wszystkie elementy układu termodynamicznego uzyskują najniższą z możliwych energii . Temperatura ta odpowiada −273,15°Celsjusza, czyli 0° Kelvina. Określenie zero bezwzględne zostało zaproponowane przez Guillaume Amontons w 1702 r., jako wniosek z zależności ciśnienia gazów od ich temperatury. Zauważył, że ciśnienie jest proporcjonalne do temperatury pomniejszonej o stałą wartość jednakową dla wszystkich gazów. W 1848 roku Lord Kelvin zaproponował by temperaturę wyrażać  jako temperaturę bezwzględną eliminując w ten sposób z wielu wzorów stałą, którą trzeba odejmować od temperatury. Temperatura zera bezwzględnego została przez Lorda Kelvina wyznaczona na podstawie teoretycznych obliczeń temperatury kryształu doskonałego , w którym ustały wszelkie drgania tworzących ją cząsteczek . W 2003 roku zespół naukowców z Massachusetts Institute of Technology w Cambridge (A.E. Leanhardt, T.A. Pasquini, M. Saba, A. Schirotzek, Y. Shin, D. Kielpinski, D.E. Pritchard i W. Ketterle) osiągnął mechanicznie najniższą do tej pory otrzymaną temperaturę 450 pikokelwinów (0,45 miliardowych części kelwina).

2.      Krzepnięcie – to proces przechodzenia cieczy w stan trwały. Z technicznego punktu widzenia oznacza to przysporzenie rozmaitych więzi między cząsteczkami elementarnymi cieczy, przez co owe cząsteczki stają się nierozerwalne, ich wzajemne położenie przestaje być płynne, co najwyżej spożytkowują swoją energię drgając w ramach owych więzi. Z fizycznego punktu widzenia mamy do czynienia z „odessaniem” energii wewnętrznej (indywidualnej) poszczególnym cząstkom elementarnym, przez co ich swoboda ruchu zostaje radykalnie obniżona. To krzepnięcie, które zwykliśmy obserwować na co dzień, nie jest „czyste” z punktu widzenia fizyki: najpierw zamrażane są okolice zanieczyszczeń (wystarczy pyłek w wodzie, i on staje się ogniskiem-zarodnikiem krzepnięcia). Takie krzepnięcie – lokalno-punktowe – może więzić cząsteczki naenergetyzowane powyżej temperatury krzepnięcia (temperatura – stopień naenergetyzowania całej masy cząstek elementarnych), ale „zarażone” zanieczyszczeniem.

3.      Wrzenie – to zjawisko przemiany cieczy w gaz (parę), podczas którego powstają i rosną pęcherzyki pary nasyconej w objętości. Wrzenie jest więc gwałtownym parowaniem nie tylko na powierzchni, ale także w całej objętości. Wrzenie wymaga dostarczania energii do wrzącego ciała, dlatego jest przejściem fazowym pierwszego rodzaju. Ciecz wrze, gdy prężność pary jest równa ciśnieniu zewnętrznemu. Z technicznego punktu widzenia wrzenie polega na tym, że poszczególne (ale zarazem wszystkie) cząsteczki elementarne cieczy są tak naenergetyzowane, iż pokonują wzajemne więzi (np. lepkość) i uwalniają się jako swobodne, co zamienia ciecz w gaz. Codzienne doświadczenie myli opisane wrzenie z bulgotaniem podgrzewanej wody: taka bulgocąca woda to zaledwie część cieczy zamieniona w parę (niewidoczny obłok indywidualnych, oswobodzonych z więzi cząstek wody), i ta część to bulgocące pęcherzyki. Kiedy wrze cała bez wyjątku objętość – nie ma żadnego bulgotania, po prostu wszystkie elementarne cząsteczki cieczy stają się swobodne, tworzą gaz;

4.      Para – to taki stan skupienia substancji, w którym elementarne cząsteczki (wszystkie, co do jednej) nijak nie są ze sobą związane i stanowią niezorganizowane, nieuporządkowane zbiorowisko, czyli gaz: definicję tę „psują” np. więzi grawitacyjne (jak dotąd niezbywalne), powodujące grupowanie się cząstek, albo elektromagnetyczne (wtedy gaz nazywany jest plazmą, bo zachowuje się jak ciecz). Ze względu na zupełną swobodę ruchu i duże naenergetyzowanie cząstek elementarnych – przestrzenie między nimi są dowolnie, „nie-ekonomicznie” wielkie, przez co para jest niewidoczna z technicznego punktu widzenia (nie tylko wzrokowo). Technicy zatem dla względów praktycznych wycofują się z takiego modelu i do definicji pary dodają np. ciśnienie, przez co definiują parę nienacyconą, parę nasyconą i parę przesyconą. Taka techniczna para jest „widoczna” nie tylko optycznie, ale też pomiarowo, znana jest jej gęstość i temperatura. Różnica między parą a gazem – to założenie, że cząstki elementarne gazu są „jedno-atomowe”, a pary – „chemiczne”.

Na rysunku wskazano kilka dość swobodnie, intuicyjnie wyznaczonych „stanów skupienia społecznego”, a Czytelnik proszony jest o kojarzenie ich z obszarem społecznym-politycznym:

Większość znanych z doświadczenia-autopsji ustrojów politycznych funkcjonuje w przestrzeni między „lodem suchym”, „lodem mokrym” i „cieczą gęstą”. W tych warunkach fraktalia (sztywne struktury)  podporządkowują sobie rizomię (spontaniczny bezład). „Skrystalizowane” Państwa (urzędy, służby, organy) czują się w pełni demokratyczne, jeśli działają w formule „cieczy gęstej” (elastyczność, indywidualne podejście do spraw i ludzi, pełna konsultacja społeczna w każdej istotnej sprawie, brak korupcji, nepotyzmu, kumoterstwa, prospołeczne, prorynkowe dyscyplinowanie monopoli, pięcioprzymiotnikowe wybory, itd., itp.).

Ale tylko szczególne okoliczności i dobra wola (prawość) Nomenklatury może zapobiec oczywistemu ciążeniu ustrojów fraktalnych ku stanowi „lodu suchego” (gęste prawo, wymiar sprawiedliwości „państwem w państwie”, ograniczone swobody obywatelskie i prawa człowieka, twierdza konstytucyjna, budżety ważniejsze niż gospodarka, ludność, kraj). Dopiero na tym skrajnym skrzydle Państwo się opamiętuje (albo bankrutuje), porażone społeczną i gospodarczą apatią, bierną roszczeniowością (l’uomo senza contenuto), brakiem jakichkolwiek społecznych rezerw energetycznych.

Większość postulowanych ustrojów znanych z literatury i z programów politycznych funkcjonuje w przestrzeni  między „cieczą płynną”, „parą nasyconą” i „parą nienasyconą”. W tych warunkach fraktalia ustępują i stają się służebne wobec rizomii. Z takiego punktu widzenia wszystko co fraktalne wydaje się bliskie totalitaryzmowi, co najwyżej różni się intensywnością kontroli państwowej nad tym, co powinno być swobodne. Trzy rizomiczne „stany skupienia” społecznego oznaczają samorządność (obywatel lub wspólnota – cząstką elementarną), stosowanie wobec nich słowa „demokracja” byłoby praktycznie odwołaniem się do fraktalności (vide: Hellada).

Społeczne „cząstki elementarne” są w tej przestrzeni tak naenergetyzowane obywatelskością, że wszelkie próby monopolizacji są natychmiast wychwytywane, a im bliżej „nirwany” – tym bardziej bezwzględnie, choć odruchowo, nihilizowane, jak komary packą. Im więcej obywatelskości w „cząstkach elementarnych” – tym sprawniejszy mechanizm samonapędzający samorządność, co obrazuje marksowski koncept obumierania Państwa, ustępującego ze swoich prerogatyw na rzecz samorządnych zachowań obywatelskiej Ludności, zrzeszenia zrzeszeń wolnych wytwórców dóbr, wartości i możliwości (dzisiejsze wyobrażenie o samorządach jako obywatelskich strukturach jest bliższe fraktalności niż rizomii).

Wyznaczony na powyższym rysunku obszar NORMALIA jest opisem tego co nazywam Pajęcznią, pojęcie to wprowadziłem kilkanaście lat temu: oto cytat ze starych moich notatek.

PAJĘCZNIA – nietradycyjny model struktury społecznej

Trzeba zdefiniować rzeczywistą strukturę (a właściwie „mapę”) życia publicznego, aby na tej podstawie powołać-opisać schemat życia politycznego.

Patrząc „od góry” (przyjęło się piętrować-hierarchizować życie publiczne na osi góra-dół) widzimy najpierw Państwo, czyli przymusową organizację, do której należą wszyscy wcieleni niezależnie od swojej własnej woli, jednocześnie zobowiązani są do opłacania różnorodnych „składek” na Państwo a także w pełni i nieodwołalnie ponoszą ryzyko (ekonomiczne, moralne, biologiczne) działalności Państwa na forum wewnętrznym i międzynarodowym (międzypaństwowym), przy czym mają ograniczony (niekiedy zupełnie, a zawsze w dużej mierze) wpływ na obsadę kadrową Państwa i jego poczynania strategiczne oraz codzienne, dodatkowo wszyscy zmagają się z państwową wykładnią rzeczywistości, w tym światopoglądu, norm zachowania publicznego, niekiedy obszarów prywatnych a nawet intymnych.

Poniżej stwierdzamy obszar Kreacji Państwowych, do których należą: biurokracja, programy, urzędy, sądy, służby mundurowe i inne, fundusze, projekty, budżety, ustawy, uchwały, dekrety, itd., itp. Obszar ten jest w pełni zawłaszczony przez Państwo, a jego najistotniejszą rolą jest izolowanie Państwa od wszystkiego, co poniżej kreacji Państwowych: dostęp do Państwa możliwy jest wyłącznie poprzez jakąś z Kreacji Państwowych, najprawdopodobniej na życzenie samego Państwa i według reguł stanowionych przez Kreacje Państwowe.

Owe reguły są manifestowane i przestrzegane przez Organizacje Państwowe, czyli najprzeróżniejsze przedsiębiorstwa, fundacje, stowarzyszenia, kluby, powstające z państwowych inspiracji i na potrzeby Państwa, na przykład dla realizacji programów, projektów, zarządzeń albo dla odgrywania „czynnika społecznego”, koncesjonowanego konsultanta i aktywisty, mającego stymulować zarówno procesy, jak też wyizolowane, pojedyncze działania obszaru poza-państwowego. Organizacje Państwowe – w zależności od stopnia zbiurokratyzowania i totalitaryzmu – mogą sięgać głęboko w dół, penetrując życie publiczne niemal „do spodu”, co nie musi oznaczać zniewolenia i inwigilacji, ale najczęściej oznacza.

Alter-ego, kontrapunktem Organizacji Państwowych są Organizacje Obywatelskie, które wyrastają z korzeni zupełnie przeciwnych Państwu, są owocem spontanicznej, szczerej, oddolnej aktywności Obywateli, czyli osobników świadomych racji społecznych (publicznych), mających zmysł organizacyjny i pragnących działać pro publico bono, są działaczami, aktywistami, społecznikami inspirowanymi potrzebą wewnętrzną albo jakąś ideą, niekoniecznie dobrymi intencjami. Pośród Organizacji Obywatelskich wyróżniamy firmy, stowarzyszenia, fundacje, kluby, forum’y, platformy. Ich wspólną cechą jest brak koncesjonowania, czyli faktyczna niezależność programowa od Państwa, która pozwala na radosną twórczość realizującą i konsumującą swobody obywatelskie, ale też jest przeszkodą w dotarciu do szerokiej, długiej listy możliwości, jakie mają koncesjonowane Organizacje Państwowe. Dlatego niejedna Organizacja Obywatelska (jej liderzy) dążą dziarsko do osiągnięcia statusu Organizacji Państwowej, co wymaga wielkiej ekwilibrystyki, a na pewno „kosztuje” jakiś kawałek suwerenności.

Organizacje Państwowe i Organizacje Obywatelskie obcują cieleśnie na forum Instytucji Samorządowych, gdzie na co dzień zwalczają się i współpracują, zawierają sojusze, rywalizują, konkurują, wyniszczają się, dzielą „rynki”, wyważają zachowania państwowo-twórcze i obywatelskie, walczą o swoje programy, projekty, fundusze, możliwości realizacyjne, siedziby, prestiż, dobre imię, elektorat, nomenklaturę, przewodnią rolę, rząd dusz, a także wszystko, co pozwala organizacji utrzymać stabilność i zaspokajać ambicje i potrzeby liderów. Instytucje Samorządowe są rejestrowane przez Państwo (podobnie jak wszelkie Organizacje), a zasady ich funkcjonowania regulowane są przez prawo (obszar Kreacji Państwowych), z uwzględnieniem obyczajów wypracowanych w ustawicznej konsultacji, a właściwie permanentnej gry wszystkich ze wszystkimi o wszystko. Instytucje Samorządowe przybierają postać samorządów lokalnych, związków zawodowych, izb gospodarczych, cechów, gildii, federacji różnych organizacji, fundacji, reprezentacji środowiskowych.

Poniżej Instytucji Samorządowych (obejmują one swoimi kompetencjami – co najmniej w jednym wymiarze – każdego mieszkańca kraju) znajdujemy obszar Kreacji Obywatelskich. Obywatele bowiem działają nie tylko poprzez kreacje organizacyjne, bowiem nie zawsze zdołają wykreować organizacje służące wyłącznie legitymizowaniu i poddańczemu wspieraniu liderów. Zdarza się, że obywatele działają w odosobnieniu, w nieformalnych związkach, a niekiedy wprost sprzeciwiają się Państwu. W takich przypadkach nie ma mowy o Organizacjach Obywatelskich, chociaż mają miejsce obfite i soczyste Kreacje Obywatelskie.

Na końcu odnajdujemy Lud, czyli osobników występujących w społecznościach (np. rodzinach), w zbiorowościach (np. osiedlowych, pracowniczych czy wiejskich) albo w pojedynkę. Jedną z form występowania Ludu jest Miazma, czyli bezwolna zbiorowość poddana unifikacji (ujednolicenie) i unitaryzacji (jednorodne szkolenie) oraz uniformizacji (standardowe elementy wyróżniające, para-organizacyjne). Lud – w odróżnieniu od Obywateli – nie ma wyrafinowanej świadomości społecznej, nie ma też wypracowanego imperatywu społecznikowskiego czy państwowego, za to skłonny jest poddawać się obywatelskim i państwowym manipulacjom i kreacjom w zamian za bezpieczeństwo socjalne i osobiste. W krańcowych przypadkach Lud skłonny jest poddać się tymże manipulacjom w ramach Wielkiego Ryzyka (wojna, przewrót polityczny, strajk).

Powyżej zarysowana struktura (mapa) życia publicznego pozwala odnajdować w tym życiu procesy i racje społeczne i polityczne.

Przede wszystkim widzimy, że Organizacje Państwowe wyrastają z gleby Kreacji Państwowych i całkowicie się nimi karmią, toteż struktura takich organizacji jest nieco odmienna od wyobrażeń: sukcesem jest, jeśli liczba „szarych członków” Organizacji Państwowej jest większa od liczby jej funkcjonariuszy, czyli osób z przydzielonymi zadaniami, wtajemniczonych, dobranych według jakiejś nomenklatury. Organizacje Obywatelskie natomiast poszukują legitymizacji pośród Ludu, dlatego „oszczędzają” na etatowych funkcjonariuszach, za to organizują ustawiczne konfrontacje z Ludem poprzez działania propagowane jako Ludowi niezbędne: koncerty, występy, dyskusje, zbiórki na ważne cele, prezentacje, spektakle, konkursy, wydawnictwa, produkcje, sprzedaże, promocje, cały katalog przedsięwzięć znanych powszechnie jako działalność organizacyjna, „u podstaw”, „pod strzechy”. Dlatego Organizacje Obywatelskie mają więcej członków niż funkcjonariuszy, ale za to ich „elektorat” jest płynny i rzadko wierny.

Organizacje Obywatelskie mają nierzadko skłonność do starań o koncesje Państwa, co odrywa je od Ludu i przenosi w obszar Kreacji Państwowych, niekiedy w sposób na tyle subtelny, że ani liderzy, ani elektorat dość długo tego nie zauważają. Warto jednak powiedzieć, że Państwo nie wszystkie Organizacje Obywatelskie „zauważa”: dotyczy to najczęściej tych Organizacji Obywatelskich, które ujawniają swoje istnienie i ambicje na forum Instytucji Samorządowych, choćby poprzez wystawianie kandydatów. Wtedy Państwo ocenia Organizacje Obywatelskie i ich liderów pod kątem swoich potrzeb i albo je adoptuje, albo odrzuca, albo „wykrada” liderom.

Dlatego decyzja o wejściu w obszar Instytucji Samorządowych (co nie od razu i nie zawsze oznacza objęcie jakichś samorządowych stanowisk) jest najpoważniejszą decyzją Organizacji Obywatelskich, niosącą skutki w kategoriach „być albo nie być”. Państwo – zauważywszy OO w wyniku starań o dofinansowanie z jakiegoś funduszu albo w wyborach do jakichś władz samorządowych – zacznie się bacznie przyglądać takiej Organizacji pod kątem jej programu, postawy liderów, „czystości” dotychczasowego dofinansowania, przydatności dla swoich celów. Ujawniająca się w ten sposób Organizacja Obywatelska nagle wpada w wir życia, jakiego nie sposób było zaznać przed ujawnieniem się. Pojawiają się ankiety różnych katalogów i spisów organizacyjnych, zaproszenia na (płatne) szkolenia, a nawet zaproszenia do konkursów o dofinansowanie. Dopiero poniewczasie przychodzi konstatacja, że cały ten ruch miał na celu wyłącznie rozpoznanie OO.

Kto z obywateli o tym wie, albo jest przesadnie ostrożny – nie ujawnia swojej Organizacji. Wtedy jednak z góry oddaje pole samorządowe Organizacjom Państwowym. Tu kryje się istota walki politycznej w każdym kraju. Lud dostaje ofertę wyborczą w postaci ideologiczno-politycznej papki, dzielącej „rynek wyborczy” na lewicę, prawicę, narodowców, liberałów, chrześcijan, fachowców, etosowców, technokratów, ludowców, itd., itp. Tymczasem jedyny właściwy podział to dychotomia pomiędzy Organizacjami Państwowymi i Organizacjami Obywatelskimi, czyli pomiędzy biurokratyczno-państwowymi atrapami ruchu społecznego a autentycznym ruchem obywatelskim przejętym sprawami Ludu (fakt: niekiedy wyimaginowanymi). Jest to walka najbardziej „krwawa”, bowiem kto opanuje samorządy, ten ujawnia naturę Państwa. Samorządy są bowiem zawsze przez Państwo używane jako państwowe agentury (nawet jeśli byłyby w pełni opanowane przez Organizacje Obywatelskie), tyle że kiedy agentury są zawłaszczone przez „swoje” Organizacje Państwowe, można liczyć na dużą sprawność realizacji państwowych programów, projektów, budżetów, koncepcji powstających w obszarze Kreacji Państwowych, a w przeciwnym wypadku społeczna (obywatelska) kontrola nad poczynaniami Państwa zaczynałaby się już na szczeblu samorządów, co dla Państwa byłoby dokuczliwe (bariera sprzeciwu i buntu w obszarze samorządowym jest dużo niższa, choć bunty subtelniejsze, niż w obszarze Kreacji Obywatelskich czy pośród Ludu).

Na tym tle jaśniej prezentuje się idea społeczeństwa obywatelskiego albo alternatywa polityczna Państwo-Samorząd. Kiedy samorządy są dla Państwa alter-ego, przeciwieństwem politycznym (w postrzeganiu Ludu i Obywateli) – oznacza to ich słabe opanowanie przez Organizacje Obywatelskie, co jednocześnie dowodzi, że rzeczywiste samorządy są w pełni dyspozycyjne wobec Państwa. Natomiast kiedy mamy do czynienia ze społeczeństwem obywatelskim, to samorządy w rzeczywistości są posłuszne Organizacjom Obywatelskim, mają wpływ na funkcjonowanie Państwa, nie przeciwstawiają mu się w optyce Obywateli i Ludu, tylko sprawują nad nim „oddolną” kontrolę.

W takim jak powyżej opisie mechanizmów migracji społecznych jest zawarta ostrożna dialektyka: im samorządy bardziej opanowane przez Organizacje Państwowe (czyli teoretycznie samorządy pro-państwowe), tym bardziej w świadomości Ludu i Obywateli są przeciwstawiane Państwu, co wyraża subiektywne pragnienia. I odwrotnie: samorządy opanowane przez Organizacje Obywatelskie skłonne są „lubić” Państwo, które musi liczyć się z istnieniem społeczeństwa obywatelskiego. Niesie to daleko idące skutki społeczne, np. w dziedzinie praworządności, współpracy ludności z administracją i „władzą”, otwarcia administracji na potrzeby ludności, sprawności służb porządkowych i wymiaru sprawiedliwości, przezroczystości struktur i funkcjonariuszy państwowych (korupcja, nepotyzm, nomenklatura).

/fragment książki L'État parallèle/