Zmieniam temat

2010-10-13 05:47

/list jak zwykle otwarty, do Salonu24/

 

Na pewno jest to zauważalne: do tej pory zawracałem Salonowi24 głowę kilkoma zaledwie tematami: stanem polskiej substancji (Gospodarka, Państwo), kondycją Polaków (demokracja, obywatelstwo), kształtem ustroju (transformacja, samorządność), do tego było kilka wyskoków i eksperymentów na sobie samym (jak moje opowieści z podróży).

 

Dojrzałem do roli takiego uczestnika dysputy „salonu całodobowego”, którego sadzają przy głównym stole w trzecim rzędzie, a to oznacza, że nie zawsze widać moją rękę podniesioną do zabrania głosu, muszę niekiedy tytułem notki czy inną sztuczką wdrapać się na trybunę. Zdarza mi się, że ci, którzy doczytają, o czym mówię, podchwytują i sami ogłaszają, mając lepszy dostęp do trybuny. Zdarza też się, że to ja zasłyszane tu opinie przenoszę do innych dysput. I cierpliwie znoszę przemeblowania Salonu24, a także zgiełk notek jazgotliwych, kiedy zdarza się coś poruszającego. Ogólnie zachowania jazgotliwe uważam za mało atrakcyjne, ale skoro już tak jest…

 

Zaletą takiej mojej pozycji na Salone24 jest to, że stosunkowo mało osób szarpie mnie za nogawki, raczej zbiegają się na konkretne hasło, które mi się wypsnie. Ale generalnie robię tu za nudnego opowiadacza spraw, poza głównymi tematami.

 

Na swoje usprawiedliwienie dodam, że czuję się „pasującym do tła” i nie mam zamiaru bez reszty się wtapiać w owo tło, ale też nie będę konkurował z tymi, których bawi licznik kliknięć.

 

Aha, jeden z dyżurnych Adminów poznał się na mnie, tępi mnie strasznie, choćbym wstawił perełkę. Niech mu na zdrowie!

 

 

*             *             *

To osobiste wynurzenie jest po to, żeby zasygnalizować ważki temat, który wniosę do palety już niedługo. Jest to temat – nie śmiejcie się – Młodzieży. Pełno jej na Salonie24, ale mam wrażenie, że instynktowne, odruchowe tej Młodzieży ustawianie się w roli „pozamiatamy ten świat, każdy po swojemu, potem się zobaczy” – ma tyle w sobie uroku, że warto to omówić w kontekście – znów, nie śmiejcie się – najszerzej rozumianej Kultury i równie szeroko pojętej Globalizacji.

 

Nie porzucam tamtych swoich tematów, nadal „uwiera” mnie słabizna Państwa, Demokracji, atrofia Samorządności, podstępny Ustrój zamieniający w próchno dorobek gospodarczy i mentalny pokoleń, stan polskich mediów zastępujących nam coraz wyraźniej własne obserwacje i myślenie. Nadal będę „sprzedawał” swój koncept ustrojowy oparty na ugodzie społecznej i samorządności obywatelskiej.

 

W tzw. realu nie mniej niż raz na tydzień przebywam w gronach, gdzie średnia wieku oscyluje wokół 30-tki, a to oznacza, że owa średnia kształtowała się w całkiem innym świecie, niż ja. Mimo to dogadujemy się. Nie od razu, bo moje pierwsze słowa z reguły powodują przeszkadzające pół-głośne reakcje, ale z czasem, kiedy przyzwyczajam słuchaczy do „paradygmatów” – staje się to wszystko rozmową. Na Salonie24 (i na wszystkich portalach serwujących tzw. dziennikarstwo obywatelskie) dość często zamiast rozmowy mamy bazaro-wiec, ale to jest dobrodziejstwo inwentarza, w internecie najprawdopodobniej tak być musi.

 

Moje pokolenie – i pokolenia od mojego nieco bardziej posiwiałe – zostało ukształtowane w nadopiekuńczym (to nie jest komplement) świecie, który odbierał jednostce podmiotowość, premiował uległość i nie wściubianie nosa w sprawy „góry” (za to „góra” wściubiała nos wszędzie). Karierę robiło się albo poprzez konformizm i oportunizm (jakże mieszczański!), albo wielkim kosztem osobistym przez zdecydowany opór (tzw. dysydenci), albo przez naiwną i ślepą ideowość, albo przez nadzwyczajny zbieg okoliczności (tak, tak, znam nazwiska!)

 

Dzisiejszy świat powiada: róbcie co się wam podoba, ale niczego nie oczekujcie, poza tym nie wtrącajcie się do sposobu, w jaki elity kucharzą w tym kraju, chyba że chcecie dołączyć. Radźcie sobie jak umiecie, ale kiedy zupełnie się rozbisurmanicie, to spodziewajcie się batoga. Aha, i jeszcze zapłaćcie dziesięcinę, nawet jak was to boli, bo elitom nie wypada chodzić we wczorajszych skarpetkach. Tu zatem kariera MUSI być owocem własnych - nie zawsze czystych - starań, cynicznych zagrań, zamaszystych przedsięwzięć ponad siły, a nuż się uda. Najczęściej się nie udaje, tylko nieliczni stają się „super-nowymi”, pozostali upodabniają się do Kiepskich, zamieniają się w Mielonkę.

 

 

*             *             *

To była – proszę Szanownych – próbka tego, czym będę się zajmował „po godzinach”, oprócz tego, do czego już przyzwyczaiłem wszystkich.

Co Wam szkodzi posłuchać i poczytać mądralę, który sam ma sporo za kołnierzem, ale koniecznie chce pokazać z boku, co o tym wszystkim sądzi?

 

 

Kontakty

Publications

Zmieniam temat

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz